Sobotnie popołudnie upłynęło mi w sielskiej atmosferze dziewiętnastowiecznego pikniku w Pszczynie, popularnego wydarzenia organizowanego przez Stowarzyszenie Krynolina.
Szczerze mówiąc do ostatniego momentu nie wiedziałam, czy w ogóle pojadę, głównie ze względu na fakt, iż uważałam za faux pas wpakowywanie się dopiero co poznanym osobom na kocyk i przerywanie leniwego odpoczynku w gronie znajomych. Na szczęście w ostatnim momencie podjęłam decyzję, że jadę, co ma być, to będzie.
Była to najlepsza decyzja podjęta przez tak niezdecydowaną osobę jak ja w ostatnim czasie. Po rozważeniu "za" i "przeciw" i krótkiej rozmowie z Sio (Potłuczone Filiżanki) zabrałam się za gorączkowe wykańczanie sukni, by po czterech godzinach snu wpakować się w pociąg i w okolicach południa dotrzeć do Pszczyny. (Tutaj zamieszczam oficjalne podziękowania dla Ettariel, która do ostatniej chwili chciała wybawić mnie ze stresu samotnej wyprawy!)
Żałuję jedynie, że nie udało mi się dotrzeć na czas, jednak widok pięknych pań (i panów!) w ich wspaniałych kreacjach, przyjemne rozmowy oraz zabytkowe otoczenie Skansenu Zagrody Wsi Pszczyńskiej wynagrodziły mi godziny spędzone w podróży.
To teraz coś dla oka, gdyż myślę, że zdjęcia najlepiej oddadzą atmosferę wydarzenia.
Fot. Witek Wo |
Fot. Witek Wo |
Fot. Miłosz Brzozowski |
Fot. Andrzej Grynpeter |
Fot. Miłosz Brzozowski |
Niestety, wszystko co dobre, szybko się kończy i bardzo trafnie podsumowała to Sio: "Trochę jak z Wigilią: więcej gotowania, niż jedzenia", dlatego brutalny powrót do rzeczywistości wprawił mnie w dość ponury nastrój, Najgorsze jednak, że przez szycie do trzeciej w nocy nie mogę już patrzeć na maszynę, a na przerwę nie mogę sobie pozwolić - zobowiązania czekają!
O mojej sukni w kolejnej notce, bo jak zwykle historia powstania jest raczej zawiła ;).
Do następnego poczytania!
L.
Jejj, dzieki za shout-out! szkoda, że się nie udało, ale z drugiej strony jak widze focie to wyglądałabym jak szalona futurystyczna podróżniczka w czasie z XXI wieku i psułabym klimat:D czekam na kolejną notkę! (aparat też czeka:>)
OdpowiedzUsuńDziękuję, to trochę jeszcze potrwa, bo muszę wykończyć jakieś 30% stroju jeszcze, haha!
UsuńA co do podróżowania w czasie, pamiętaj, że ja ciągle szyję, zatem kiedyś nadejdzie ten moment, że będę miała na tyle dużo kiecek, że będę mogła ci coś pożyczyć (evil laugh) :D.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Usuń(damnit usunelam komentarz, bo profilowe sie nie zgadza a on i tak został :D)
Usuńha:D to w takim razie muszę zacząć pracować nad talią, bo chyba nie spełniam wymogów dziewiętnastowiecznych :D
I ten moment, w którym zdajesz sobie sprawę z tego, że ludzie cytują twoje słowa niczym sentencje Seneki: WUT?? Ale rzeczywiście, czas na pikniku zleciał nam tak szybko! Bardzo, bardzo miło było mi cię poznać i spędzić leniwe popołudnie na kocykach w tak ciekawym towarzystwie :D Kac posthistoryczny u mnie też wciąż trzyma, więc łączę się w bólu i przesyłam wielkie pokłady wirtualnego wsparcia <3
OdpowiedzUsuńNic nie poradzę na to, że twoje porównania są, jak to się mówi, w punkt :D. No i nie napisałam tego, bo to przecież oczywiste, ale również miło było mi cię poznać i mam nadzieję, że wkrótce widzimy się podczas kolejnej podróży w czasie!
Usuń